
Ubuntu już od dawna jest najpopularniejszą dystrybucją Linuksa. Stał się również bardziej liczącym się graczem na rynku systemów operacyjnych. Wielu jego użytkowników naprawdę nie wyobraża sobie codzienności bez niego. Też kiedyś należałem do tej grupy zagorzałych zwolenników wolnego oprogramowania, dlatego tym bardziej z niepokojem spoglądam na ostatnie poczynania firmy Canonical względem swojego systemu Ubuntu. Ten test nowej wersji 11.10 na pewno będzie zawierał nieco moich wspomnień i porównań do wersji 9.10, która była ostatnią goszczącą u mnie na dysku jako system podstawowy.
Kończąc swoją przygodę z Linuksem na początku 2010 roku, odczuwałem, że Ubuntu coraz mnie prosta moim wymaganiom, które były jasne: łatwy w użyciu system z dostępem do opcji zaawansowanych, a w skrajnych przypadkach nawet do konsoli. ;) Wiedziałem, że dla twórców najważniejsze jest pozyskanie nowych użytkowników, ale niestety wraz z postępującym "uproszczeniem", tracił tych nieco bardziej wymagających.
Postanowiłem więc sprawdzić na ile prawdziwa jest moja teoria. Pobrałem najnowszą wersję testową, a następnie uruchomiłem instalatora, który od poprzedniej wersji nie został jeszcze uaktualniony. I dobrze, bo nadal pozostał prosty i intuicyjny. To dobra koncepcja, żeby na samym początku instalacji "załatwić" te wszystkie sprawy podstawowe, a dopiero później (lub nawet w trakcie samej instalacji) dokonywać personalizacji.
Ubuntu po raz ostatni widziałem, już w nowym logotypie i nowym motywie w wersji 10.10. Kiedy zobaczyłem pulpit 11.10 alpha 3 (czyli w zasadzie jeszcze 11.04) zostałem zaskoczony.
Na pierwszy rzut oka oczywiście pozytywnie, gdyż wygląd był bardzo schludny i podobny do tego, znanego z Mac'ów (szczególnie ten lewy dock). Zresztą jak później się okaże, nowe Ubuntu ma wiele z nim wspólnego.
Pierwsze schody zaczęły się, kiedy chciałem wejść w jakieś Ustawienia systemu. Przez jakiś czas, musiałem kluczyć po nowym menu Unity w poszukiwaniu takiej komendy. Przy okazji natknąłem się na niezbyt ciekawe i przejrzyste wylistowanie aplikacji.
W poprzednich wersjach Ubuntu, ten cały bałagan był zastępowany w jakimś stopniu przez panele GNOME, których ewidentnie teraz brakuje. Część opcji została również usunięta z nowego interfejsu. I tak: nie mogę znaleźć pomocy technicznej, motywów, nie potrafię zrestartować komputera (!), czy nawet tak podstawowej rzeczy, jak zmiana kursora (który notabene zmienił się teraz na kolor czarny). Z Ustawień bez śladu znikło wiele funkcji.
Twórcom Unity najprawdopodobniej towarzyszyła myśl, że użytkownicy wolą wpisywać nazwę szukanej aplikacji, niż jej szukać na listach.
Poza tym zachodzę w głowę, dlaczego zdecydowano się zamienić tak dobry wygląd GNOME na prostą nakładkę Unity w głównej wersji Ubuntu, tym bardziej, że pierwotnie Unity było projektowane dla wersji netbookowej, a więc dla małych ekranów. Według mnie to był najgorszy możliwy ruch
Korzystając z wersji 11.10 Ubuntu, miałem czasem wrażenie, że to jest nieudolna kopia systemu Mac OS X. Coś w tym musi być, a najlepiej zaprezentują to poniższe obrazki.
Co jeszcze nowego możemy się spodziewać w Ubuntu 11.10? Przede wszystkim zostało zaktualizowane jądro do 3 wersji, GNOME i pakiety. Pojawiły się również nowe animacje przy użyciu kombinacji klawiszy ALT + TAB do przełączania okien.
W mojej ocenie system również mocno stracił na wydajności. Dużo dłużej się uruchamia i zamyka, ciągle pojawiają się jakieś błędy. Oby to były jedynie choroby wieku dziecięcego tej wersji.
Jednak bez względu na to, czy te wszystkie błędy zostaną wyeliminowane przez Twórców, czy też nie, to z bólem serca muszę stwierdzić, że Ubuntu podąża w złą stronę. Oczywiście Linux ma to do siebie, że jest dostępny w wielu dystrybucjach i na pewno każdy sobie znajdzie, jakąś alternatywę dla Ubuntu, jeśli mu się nie podoba, ale to chyba nie o to chodzi twórcom, tym bardziej, że przez te wszystkie lata Ubuntu był i jest synonimem Linuksa oraz systemem łączącym użytkowników tych bardziej zaawansowanych i wymagających oraz tych zupełnie początkujących. Póki co, nawet nawet przez chwilę nie myślałem o migracji na Ubuntu. Czas pokaże. :)
Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na X.
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO NA FACEBOOKU ORAZ X |
|