
Ostatnie miesiące pokazują, że Microsoft dwoi się i troi, aby przedstawić światu jak najlepiej dopracowany produkt. Czy Windows 8 będzie godny tego miana? Czy spodoba się i będzie równie chętnie sprzedawany jak Windows XP czy Windows 7? Czym zaskoczy swoich nowych użytkowników? Czy wraz z premierą era Windowsów zakończy się? Te i inne pytania nasuwają się wręcz automatycznie, patrząc jednak na sinusoidalną historię "okienek", można mieć pewne wątpliwości. Czy uzasadnione? O tym wszystkim przekonasz się czytając ten test!
Wersja Release Preview ujrzała światło dzienne w pierwszym dniu czerwca i od razu była pobierana przez tysiące internautów. Release Preview znaczy teraz dokładnie to samo, co kiedy Release Candidate, czyli wersja kandydująca do oficjalnego wydania.
Microsoft od dłuższego już czasu szykuje nas na rewolucję w postrzeganiu jego sztandarowego systemu. Zastanawiam się jednak, czy ta zmiana wyjdzie na dobre producentowi i użytkownikom. O ile interfejs kafelkowy zwany jeszcze nie tak dawno Metro (teraz Microsoft będzie chciał wprowadzić nową nazwę) sprawdza się jako tako na urządzeniach mobilnych, w szczególności na smartfonach Nokia Lumia z Windows Phone, to na komputerach stacjonarnych, moim zdaniem, pomysł nie do końca się sprawdzi.
Po pierwsze: Windows to teraz ekran Start. Każdy kto uruchomi "ósemkę" najpierw zobaczy właśnie ten ekran. Dopiero stąd może się przedostać dalej, chociażby do Pulpitu. To dla mnie niezrozumiałe, jak można stworzyć praktycznie dwa takie same miejsca w systemie, bo i w Start są kafelki i skróty do aplikacji, i na Pulpicie będą skróty do standardowych i tradycyjnych programów. Nadal oba te środowiska są od siebie odizolowane, co oznacza, że aktywność jednego nie jest widoczna w drugim.
Po drugie: nowy interfejs jest nieintuicyjny. Odczuwam wrażenie, że w tym całym popłochu ktoś po prostu zapomniał, że Windowsy są przeznaczone w pierwszej kolejności na komputery stacjonarne, z ekranami obecnie grubo ponad 17" a nawet i 19". Kafelki marnują miejsce i wcale nie są aż tak użyteczne, jak przekonuje producent. A brak intuicyjności objawia się w tym, że opcje są pochowane gdzie tylko się da, co sprawia, że użytkownicy z początku muszą szukać, klikać, przeciągać i najeżdżać myszą gdzie tylko popadnie, bo a nuż coś "wyskoczy"... Dodatkowo aplikacje Metro są tak jakby pełnoekranowe: nie ma zegara, prostego przełączania okien, tradycyjnego minimalizowania i zamykania "iksem".
Po trzecie: prawy przycisk myszy traci swój sens, gdyż Windows ma do niego przypisane coraz mniej funkcji. Załóżmy w Internet Explorerze PPM pozwala jedynie na wykonanie operacji kopiuj-wklej, przeglądanie kart, wykonanie kilku innych prostych operacji, a wejście w ustawienia wymaga nawet przełączenia się do wersji desktopowej. Totalne rozdwojenie jaźni. Nie mówiąc już o narzędziach deweloperskich.
Po czwarte: wygląd. Znikają gradienty - zostają stałe kolory w imię trendów, innowacyjności i czytelności. Smaczku dodają informacje, że z "ósemki" definitywnie znika Windows Aero, czyli znane nam wszystkim "szklane okienka", tak rewelacyjnie ulepszone w Windows 7. Co ciekawe, nazwy programów zostały wyśrodkowane, dokładnie jak Mac OS.
Po piąte: Windows Store. Ta z pozoru użyteczna aplikacja może nam niedługo napsuć krwi. Okazuje się bowiem, że instalacja z tradycyjnych plików wykonywalnych EXE może być trudniejsza niż się nam wydaje. Windows Store ma zawierać wszystkie aplikacje, włącznie z tymi płatnymi, które będziemy w stanie zainstalować. Pieczę nad katalogiem będzie sprawować Microsoft. I tu może się pojawić problem z programami, które będziemy chcieli sobie zainstalować, a które nie będą w Windows Store z różnych względów (autorzy nie chcą dodać, mają własny system transakcyjny, aplikacja została niesłusznie usunięta). Zły sen ziści się w chwili zamknięcia systemu na inne aplikacje, spoza Store, co wydaje się nad wyraz prawdopodobne.
A co mi się podoba w nowym systemie? Przede wszystkim logowanie do "chmur", synchronizacja konta i jego ustawień, co jednak wymaga aktywnego połączenia sieciowego. Tym samym Windows 7 był ostatnim systemem z rodu okienek, niewymagający internetu przy instalacji i wstępnej konfiguracji. Microsoft będzie miał teraz większą kontrolę nad sprzedawanymi egzemplarzami systemu i ich legalnością i prywatnością. Czy to dobrze? Nie ma róży bez kolców, wszystko ma swoje dobre i złe strony. Niemniej jednak należy się pogodzić z myślą, że o zachowaniu prywatności i anonimowości w dzisiejszym świecie będzie nam coraz trudniej.
Kolejna zmiana, która wywołała uśmiech na mojej twarzy to wstążki w Eksploratorze Windows. Po niecałych 6 latach Microsoftowi udało się zunifikować chyba wszystkie swoje produkty.
Adobe Flash Player jest domyślnie preinstalowany. A co z tym szybkim przejściem na HTML5? Microsoft znów opóźnia standardy, jak IE przez cały okres swojego istnienia? Co ciekawe, Silverlight (konkurent FP od MS) nie został domyślnie umieszczony w systemie.
W nowym Windowsie najbardziej podobają mi się jednak trzy funkcje: odśwież Windows, bez usuwania plików, jeśli działa niepoprawnie; reset Windows'a do ustawień fabrycznych, wraz z usunięciem danych osobistych; reinstalacja systemu z obrazu, czyli to co wszyscy znamy, tyle, że z ładnym kreatorem, który podpowie nam, jak poprawnie włożyć płytkę DVD do stacji...
Zapomniałbym o odnowionym Menedżerze zadań, który wreszcie wygląda przyzwoicie i pokazuje to co należy, tak jak należy. Szkoda tylko, że tak trudno się do niego teraz dostać...
Reasumując, Microsoft chce nas na siłę uszczęśliwić nowym interfejsem Metro, który do komputerów stacjonarnych i laptopów pasuje, powiedzmy sobie szczerze jak wół do karety. Duże, nieintuicyjne kafelki, marnujące miejsce na ekranie nie są chyba marzeniem nowych użytkowników. Z drugiej strony przykład Windows 8 pokazuje nam, że do Microsoftowi do odnalezienia systemu-panaceum na wszystkie urządzenia jest coraz bliżej, ale jednak i tak daleko. Z myślą o tabletach i innych urządzeniach mobilnych z dotykowymi ekranami został wprowadzony interfejs kafelkowy Metro. Ten sam interfejs okazuje się jednak strasznie kłopotliwy przy zderzeniu z tradycyjną myszą, a co dopiero z touchpadem. Takie wrażenie odczułem przy dłuższym kontakcie z nowym systemem.
Mimo wszystko producent wziął sobie do serca wiele cennych uwag użytkowników. System będzie startować wyraźnie szybciej (nawet o połowę) niż poprzednik, szczególnie na dyskach SSD. Windows 8 będzie wydany tylko w dwóch wersjach: "zwykłej" i Pro. Bodźcem mobilizującym do zakupu nowego systemu ma być jego cena, znacznie niższa od poprzednich. Najbardziej rozbudowana wersja Pro odpowiadająca poprzedniej wersji Ultimate będzie kosztować nieco ponad 300 złotych, co w porównaniu z ceną Ultimate (ok. 700 zł) brzmi nieźle. Smaczku dodaje fakt, że upgrade Windowsów 7 kupionych po 2 czerwca wyniesie zaledwie 70 zł! Czy Microsoft wreszcie chce być bliżej ludzi i w ten sposób zapobiegać piractwu, czy może produkt jest aż tak niewiele wart? Microsoft zawsze dobrze cenił swoje produkty, co z pewnością przyczyniało się do instalowania nielegalnych kopii. Windows 8 jest wyposażony w nowy system aktywacji OA 3.0, który jednak... już przed premierą został złamany.
Koniec końców: Windows 8 nie zyska tak wielkiej popularności jak rewelacyjny i wciąż żywy Windows XP albo nowoczesny, szybki i przyjazny Windows 7. Kto pamięta Vistę? :)
Windows 8 pojawi się na sklepowych półkach trzy lata po swoim poprzedniku, czyli
26 października.
Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na X.
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO NA FACEBOOKU ORAZ X |
|