Blog

MEGApowrót?

  
Kim Dotcom nie daje za wygraną po ubiegłorocznym zamknięciu serwisu MegaUpload przez amerykański Departament Sprawiedliwości i rozkręca nowy tego typu serwis, który ma być lepszy i bezpieczniejszy. MEGA, bo tak się nazywa, wystartował 19 stycznia, czyli rok po zamknięciu MegaUploadu. Czy będzie to nowa era przechowywania danych w chmurze, czy może po prostu nowe eldorado dla piratów?

Kim Dotcom, czyli Kim Schmitz - bojownik w walce o wolność internetu?
O Dotcomie można na pewno powiedzieć, że jest osobą kontrowersyjną wywołującą sporo szumu wokół siebie. 39-letni Kim Dotcom urodził się jako Kim Schmitz, w Kilonii. W 2005 r. zmienił nazwisko, dzięki czemu przypisał sobie łatwą domenę internetową. Działał zawsze na pograniczu prawa. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia stał się znany głównie jako nastoletni haker i internetowy przedsiębiorca. W 1994 roku dostał wyrok w zawieszeniu za oszustwa komputerowe i szpiegostwo danych. W 2003 roku dostał kolejny wyrok, również w zawieszeniu, za przywłaszczenie i transakcje papierami wartościowymi spółek, do których miał dostęp informacji niejawnych, w celu uzyskania prywatnego zysku (insider trading).

MegaUpload
W 2005 roku uruchomił serwis MegaUpload, poprzez który użytkownicy mogli się wymieniać plikami. W późniejszych latach dołączyły do niego projekty siostrzane, mające podobną ideę. Biznes kwitł, a Dotcom dorobił się kolejnych milionów, w głównej mierze na tzw. kontach premium, które oferowały rozszerzoną funkcjonalność serwisów. Z serwisu korzystali ludzie, którzy chcieli podzielić się swoimi zdjęciami ze znajomymi, filmem z wakacji, dokumentami czy innymi plikami, ale również piraci, którzy nielegalnie umieszczali tam treści chronione prawami autorskimi. MegaUpload działał do stycznia 2012 r., kiedy to Departament Sprawiedliwości USA zamknął wszystkie "Mega" serwisy, a Dotcom wraz ze współpracownikami został aresztowany przez nowozelandzką policję. Wszystko to w odpowiedzi na amerykańskie skargi naruszenia praw autorskich. Można by było pomyśleć, że na tym skończyła się kariera "wizjonera" , który resztę swojego życia, a przynajmniej jego większość przesiedzi w więzieniu. Nic bardziej mylnego. Wraz aresztowaniem rozpoczął się proces ekstradycyjny do USA, który nadal się ciągnie. Po drodze okazywało się, że sąd w Nowej Zelandii nie ma wystarczających dowodów od rządu amerykańskiego na rzekome łamanie praw autorskich. Może to oznaczać, że FBI nie ma wystarczająco silnych argumentów w tej sprawie. Przy tej sprawie wyszło na jaw, że Dotcom i jego współpracownicy byli nielegalnie inwigilowani przez nowozelandzkie CIA, w celu ustalenia ich fizycznej lokalizacji, aby było możliwe ich aresztowanie. Działanie było niezgodne z prawem, gdyż na Wyspach nie wolno inwigilować stałych mieszkańców i obywateli. Tym samym sprawa utkwiła w martwym punkcie, kolejne procesy są zaplanowane na marzec, a Kim Dotcom pozostał w swojej ogromnej rezydencji w Coatesville, na Wyspie Auckland, która jest warta ok. 30 milionów nowozelandzkich dolarów, czyli blisko 80 mln zł. Ale nie siedzi z założonymi rękoma.

MEGA
Kim Dotcom nie poddał się i już kilka tygodni po akcji z MegaUploadem zapowiedział nowy, lepszy, szybszy i bezpieczniejszy hosting plików. Tym samym dotarliśmy do jego najnowszego dzieła, jakim jest MEGA. Zasada działania jest identyczna, jak w przypadku MegaUploadu, lecz wykonanie zupełnie inne. Sam Dotcom mówi, że MEGA jest ostoją prywatności, gdzie nikt nie musi się obawiać, że jego dane wyciekną lub przedostaną się w niepowołane ręce. Prace nad nim trwały rok. 19 stycznia, dokładnie rok po najeździe na rezydencję Dotcomów został uruchomiony. Już pierwszego dnia zainteresowanie było tak wielkie, że serwery nie były w stanie obsłużyć takiego ruchu, choć z godziny na godzinę było coraz lepiej.

Co różni MEGA od innych serwisów tego typu? Dotcom twierdzi, że przede wszystkim bezpieczeństwo naszych danych. Każdy plik wysłany na serwery MEGA (główny i lustrzany) jest w przeglądarce szyfrowany algorytmem AES, natomiast klucz do niego jest generowany tylko raz i jest udostępniony tylko użytkownikowi. Bez niego nie da się pliku pobrać i zdeszyfrować. Według twórców taka metoda jest unikalna i całkowicie legalna, a zarazem nikt nie będzie mógł oskarżyć MEGA o piractwo. Administratorzy nie posiadają kluczy, nie wiedzą więc, co jest wgrywane przez użytkowników. Według nich jest to wyłączenie ich odpowiedzialności. Mówią, że dopóki szyfrowanie jest legalne, MEGA również. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o MEGA nieco więcej. Przede wszystkim groźny dla piratów może być algorytm deduplikacji plików. W skrócie polega on na tym, że jeżeli dwóch użytkowników wrzuci dokładnie dwa takie same pliki, to na serwerach MEGA zostanie zapisany tylko ten pierwszy, natomiast drugi użytkownik otrzyma klucz wygenerowany dla tego pierwszego. Tym samym policja mogłaby dokonywać prowokacji, mających na celu ustalenie tożsamości chociażby tej pierwszej osoby, która podzieliła się w internecie swoim nielegalnym plikiem. Faktem jednak jest, że Dotcom szybko reaguje na takie uwagi eliminując je.

MEGA oferuje każdemu użytkownikowi za darmo 50 GB miejsca w chmurze. Jeśli zdecyduje się powiększyć swoje zbiory, może wykupić u pośrednika jeden z trzech wariantów: 500 GB miejsca i 1 TB transferu za 10 dolarów, 2 TB i 4 TB za 20 dolarów lub 4 TB i 8 TB za 30 dolarów na miesiąc. Dla osób, które będą chciały wykupić abonament z góry za rok otrzymają oczywiście bonusy. Ci, którzy mieli jeszcze konta premium w MegaUpload mają być niebawem dodatkowo uhonorowani.

Moim zdaniem
Całej akcji uruchomienia nowego serwisu towarzyszyły wielkie emocje i trudno się temu dziwić. A to rząd Gabonu nie zgodził się na wykorzystywanie przez ich narodowej domeny .ga, która już jakiś czas temu była przez Dotcoma wykupiona (me.ga), stąd obecnie serwis jest dostępny pod nowozelandzką domeną mega.co.nz. Później stacje radiowe w Nowej Zelandii odmówiły emisji reklam serwisu. Patrząc jednak racjonalnie, można uznać, że MEGA jest całkiem dobrą alternatywą dla obecnych usług cloudingowych, takich jak, np. Dropbox, Box, SkyDrive. Ceny na pewno są zachęcające. Pytanie jednak brzmi, kto odważy się na powierzenie swoich prywatnych danych osobom, które już raz zawiodły swoich użytkowników - żadne dane z MegaUpload jak dotąd nie zostały odzyskane, a wiadomo, że nie był to serwis wyłącznie z pirackimi programami, filmami czy muzyką. Oczywiście nie wątpię, że MEGA będzie wykorzystywany przez piratów, ale który tego typu serwis nie jest? Żaden. Oficjalnie MEGA chce współpracować z wytwórniami i producentami w zwalczaniu i usuwaniu nielegalnych treści z serwisu, ale tylko wtedy, gdy wytwórnia znajdzie w sieci takowe pliki wraz z kluczami deszyfrującymi, a także gdy wyrazi zgodę, że nie złoży żadnego pozwu przeciwko przechowalni plików.

Obawiam się jednak, że historia upadku MegaUpload może na razie powstrzymywać nowych użytkowników chmury. Myślę, że to kwestia czasu, może nawet kilku miesięcy, aż zaufanie do projektów Dotcoma i jego koleżków wróci. Szkoda tylko, że jak na razie MEGA nie ma żadnego desktopowego klienta, jak na przykład wspomniany już Dropbox, a sama strona działa wyłącznie w przeglądarce Google Chrome. Niemniej jednak warto się nadal przyglądać tej usłudze, chociażby na rzeczywiste bezpieczeństwo przechowywanych tam danych.

Wszystko więc wskazuje na to, że Kim Dotcom, z nowym doświadczeniem, wraca do gry o wielkie pieniądze w MEGAstylu. ;-)

Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na X.
0
KOMENTARZY

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X  

0
KOMENTARZY



WYŚLIJ
E-MAILEM

WERSJA
DO DRUKU

SUBSKRYBUJ
KANAŁ RSS


BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X

Komentarze 

OD NAJSTARSZYCH  •  OD NAJNOWSZYCH
Pasja. Każdy ma swoją