Jeżeli ktokolwiek z Was uważa, że mityczna "tepsa" już nie istnieje, a Orange to przyjazny klientowi operator - może się srogo zdziwić po przeczytaniu tego artykułu. Pomagając ostatnio dwóm bliskim mi osobom doświadczyłem wręcz na własnej skórze demoniczność tej instytucji, która wszelkimi sposobami chce utrzymać przy sobie klientów. Mój przypadek dotyczy telefonów stacjonarnych, czyli reliktu wciąż istniejącego u wielu osób, ale podobnych metod Orange używa również w innych swoich usługach, co nierzadko można poczytać na jego stronie na Facebooku.
Samoodnawialna się umowa
Zawarłeś umowę w Orange na 2 lata, ale po tym czasie o niej zapomniałeś? Nie zdziw się, gdy zobaczysz, że została ona ponownie zawarta na kolejna 2 lata
bez Twojej wiedzy ani zgody. Dokładnie tak było w moich dwóch przypadkach. "Mój Orange" na www.orange.pl jest platformą absolutnie niespójną z systemem, z którego korzystają konsultanci Orange. Mimo, że w "Moim Orange" istniał wpis, że umowa jest w danej chwili na czas nieokreślony, na którą de facto powinna przejść umowa 2-letnia po tym okresie, to po zweryfikowaniu tej informacji u konsultanta okazało się, że nie ma to nic wspólnego z prawdą, a umowa została prolongowana na kolejne 2 lata. Co można zrobić w tej sprawie? Oczywiście zgłosić reklamację, bo nikt przecież drugi raz niczego nie podpisywał, ani na nic nie zgadzał się przez telefon.
Stracone pół godziny na infolinii i kilka kolejnych dni na czekaniu na odpowiedź.
Kiedy wreszcie sprawa się wyjaśniła, po raz pierwszy usłyszałem powód pomyłki:
błąd systemu. Ale nic, mogłem wreszcie zmienić plan taryfowy na tańszą wersję, teoretycznie bez żadnych opłat. Udało się. Okazało się, że radość nie była na długo, bo szybko przyszła pierwsza
nota obciążeniowa na kwotę 360 złotych. Kwota nie mała, podobnie jak ciśnienie czytającego. Za co? Otóż za "rozwiązanie umowy zawartej w promocji przed upływem terminu określonego w umowie".
Czyli jeszcze raz: była już wtedy umowa na czas nieokreślony i przejście z niej na inną ofertę z zobowiązaniem na nowe 2 lata to wg Orange zasługuje na karę. Trzeba było zatem znowu zgłosić reklamację za zupełnie nieuprawnione nałożenie kary, znowu wisieć na infolinii, podawać numery PIN i czekać na rozwiązanie i uznanie reklamacji, a co za tym idzie - cofnięcie noty obciążeniowej.
Kara za zerwanie umowy na czas nieokreślony
Drugi przypadek jest jeszcze bardziej kuriozalny. Co ciekawe, początek okazał się dokładnie taki sam jak opisałem powyżej, bo umowa sama się odnowiła i trzeba było najpierw tą sprawę wyprostować. Nie obyło się także i tutaj bez noty obciążeniowej, tym razem
w kwocie 240 zł. Znowu infolinie i znowu reklamacje. Ale koniec końców celem było nie odnowienie umowy na nowych warunkach, ale całkowita rezygnacja z telefonu w Orange.
Czyli reasumując: była umowa na 2 lata, okres upłynął, więc umowa powinna przejść na czas nieokreślony, a wtedy można ją w dowolnym momencie zerwać.
Kiedy wreszcie wyjaśniła się sprawa z umową na czas nieokreślony, można było ją w końcu wypowiedzieć, oczywiście z miesięcznym okresem wypowiedzenia. Kiedy wydawało się już, że wszystko zmierza ku końcowi -
nagle została wystawiona nowa nota obciążeniowa na kwotę 660 zł. Tytuł dokładnie ten sam co zawsze - "kara umowna za rozwiązanie umowy zawartej w promocji przed upływem terminu określonego w umowie".
Co z tego, że wtedy umowa była już na czas nieokreślony. ;) Kara ma być, bo niepokorny abonent postanowił zrezygnować z usług Orange.
Bezczelne wyłudzanie?
Żeby nie było niejasności. Wszystkie kary zostały koniec końców anulowane. Ale nie same i nie od razu. Za każdą niesłusznie wystawioną notą kryje się
czekanie na infolinii, wysłanie wiadomości, podawanie przeróżnych numerów faktur, not, abonentów i przede wszystkim wielkie poczucie niesprawiedliwości. Bo co by się stało, gdyby nikt w tej sprawie nie zainterweniował? Co by się stało, gdyby moi bliscy mieli aktywowane polecenie zapłaty? Czy Orange wziąłby sobie te pieniądze, a potem nie raczył ich zwrócić? A może zwróciłby, ale po długich procedurach reklamacyjnych, podawaniem i weryfikowaniem kont itd.?
Nie będę ukrywał:
dla mnie to jest skandal. Skandalem jest takie nieuzasadnione wystawianie kar, skandalem są także wysokie opłaty, jakie w ogóle trzeba płacić za utrzymanie linii telefonicznej. Bo za 32 złote to u każdego
porządnego operatora komórkowego można spokojnie mieć ofertę bez limitu. A nie samą możliwość płatnego dzwonienia.
Telefony stacjonarne to przeżytek, metody postępowania Orange - również!
Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na Twitterze.
3 953 | 3 |
WYŚWIETLEŃ | KOMENTARZE |
BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO NA FACEBOOKU I TWITTERZE |
|