Blog

Jeszcze Fakty czy już Fakten?

  
Obserwując rynek programów informacyjnych w Polsce, można odczuć nieodparte wrażenie, że nie starają się kreować swoich wzorców, tylko czerpią je masowo z zagranicy. Do takich wniosków dochodzę szczególnie wtedy, gdy analizuję nową formułę i tylko formułę "Faktów TVN".

"Fakty" na polskim rynku istnieją już 18-nasty rok i zawsze przez poprzednie lata starały się wyznaczać swój styl i swój charakter. Tak było szczególnie do 2004 r., kiedy programem kierował sam twórca, Tomasz Lis. W amerykańskim stylu, z dosłownie amerykańską muzyką co wieczór widzów witał anchorman i za pomocą luźnego języka tłumaczył, co wydarzyło się danego dnia. W porównaniu do skostniałych i mocno czerwonych w tamtym czasie "Wiadomości" stanowiło to absolutną przeciwwagę i widzowie szybko zaczęli to doceniać, choć z początku wymagana była ewakuacja z godz. 19:30 na pełną 19.

Szukanie nowej formuły


W kolejnych latach "Fakty" zachwycały swoją nowoczesnością i naprawdę przemyślaną oprawą graficzną i muzyczną, która niestety z czasem coraz bardziej była deprawowana przez kolejne przeróbki. W 2012 r. "Fakty" pojawiły się w zupełnie nowej odsłonie szokując ultrakrótką czołówką i wprowadzeniem lektora zapowiadającego prezentera. Co prawda lektor nie był absolutną nowością (już w 2001 r. Telewizja Puls w "Wydarzeniach" w podobny sposób przedstawiała prezenterów), to jednak czołówka wywoływała mieszane uczucia.

Z jednej strony - prostota. Ukazanie granatowego globu na prawie białym tle, bez zaawansowanych animacji sprawiało wrażenie świeżości. Z drugiej strony takie posunięcie stawiało jej autorów w dość niekomfortowym położeniu, pod oskarżeniami o brak pomysłu, który by zachwycił widzów. I tu przyznaję tym drugim rację. Czołówka to dość szczególny element każdego programu informacyjnego, będący niejako jego wizytówką, znakiem rozpoznawalnym.



Rezygnacja, czyli wzór niemiecki?


Od początku obecnego tygodnia możemy oglądać "Fakty" bez tradycyjnej czołówki. Jest to ewenement na polskim rynku, lecz już u naszych zachodnich sąsiadów tradycyjne intra już dość dawno zostały zintegrowane z oprawą studia albo również całkowicie wyeliminowane.

Program rozpoczyna się od zwykłego pokazania loga na telebimie, a następnie grafik przedstawiających wszystkie materiały, jakie zostaną wyemitowane. Na koniec zostaje już tylko "jedynka".



Dokładnie taka sama realizacja, albo nieznacznie inna jest w "Tagesschau", w niemieckim pierwszym kanale telewizji publicznej "Das Erste".



Daleko mi do stwierdzenia, że "Fakty" dokonały plagiatu. Widać jednak jak na dłoni pewne wzorowanie się. I tu samo nasuwa się pytanie: czy na pewno wszelkie zachodnie wzorce są dobre? Czy my nie potrafimy wymyślić własnej formuły?

Na pewno niewątpliwym plusem tych dość istotnych zmian jest pożegnanie się z kiepską czołówką na rzecz czegoś zupełnie nowego, czegoś, co być może będzie przyczynkiem do odświeżenia formuły "Wiadomości TVP" czy "Wydarzeń Polsatu". Programy informacyjne w dzisiejszych czasach muszą ścigać się z internetem, choć odnoszę wrażenie, że nadal one same tego nie rozumieją, z jak ogromnym przeciwnikiem walczą.

Pomijając już kwestie rzetelności dziennikarskiej...

* obrazek tytułowy: fotomontaż z fakty.tvn24.pl

Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na X.
0
KOMENTARZY

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X  

0
KOMENTARZY



WYŚLIJ
E-MAILEM

WERSJA
DO DRUKU

SUBSKRYBUJ
KANAŁ RSS


BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X

Komentarze 

OD NAJSTARSZYCH  •  OD NAJNOWSZYCH
Pasja. Każdy ma swoją