Blog

Świat się nie skończył. Historia niedoszłej apokalipsy.

  
Na nic zdała się psychoza mediów i "znawców zjawisk paranormalnych", że bliski jest koniec świata. 21 grudnia był zwykłym piątkiem, "znawcy" się ostatecznie ośmieszyli, apokalipsy nie było, a świat się nadal kręci i na razie nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej. Z nadejściem Nowego Roku ostatecznie wszystkie niestworzone opowieści o 2012 roku można włożyć między bajki.

Koniec świata jest jednym z tych tematów, który co pewien czas powraca do ogólnoświatowej debaty. Każda kolejna data wzbudza ogromne emocje, oczywiście nieuzasadnione. Niemniej jednak nie brakuje ludzi, którzy dają się porwać szałowi apokalipsy.

Koniec świata w przeszłości
Jak się nietrudno domyślić, ludzie przez całe wieki przepowiadali sobie ostateczny kres i koniec. Jak widać, z marnym skutkiem. Św. Marcin z Tours wyznaczył datę końca świata na lata 375-400, kolejna data to 992 rok, kiedy to miał zacząć panować Antychryst. Kiedyś sam się zastanawiałem, co się działo w 999 roku, kiedy to powszechnie uznawany był millenaryzm. Jedna z teorii głosi, że kiedy 31 grudnia 999 roku oczekiwany koniec świata nie nastąpił, lud w Rzymie zaczął świętować, co zapoczątkowało zabawy sylwestrowe, z racji tego, że wówczas papieżem był Sylwester II. Przez kolejne tysiąc lat były wyznaczone tylko 2 daty: 1412 oraz 1524, kiedy to miał nastąpić potop. Kolejna apokaliptyczna data to rok 2000. Tutaj już w grę wchodziła "pluskwa milenijna", czyli poważne komputerowe problemy z datą mogące spowodować naprawdę duże komplikacje na Ziemi, spowodowane masowymi awariami systemów informatycznych. Oczywiście nic z tych rzeczy się nie wydarzyło.

W 2011 roku zrobiło się głośno o niejakim Harold Campingu, który rzekomo wyliczył z Biblii datę końca świata na 21 maja, na godzinę 18 każdej strefy czasowej. Już to pokazuje pewne kuriozum. 98% ludzkości miałoby zginąć. Ta data była już jego trzecim "podejściem". Za pierwszym razem wyliczył rok 1988, a za drugim - 1994. Jak się później okazało, Camping, mimo że ma już ponad 90 lat, jest całkiem niezłym biznesmenem. Założył on w Stanach Zjednoczonych radiostację o charakterze religijnym - "Family Radio", która była jego tubą propagandową. Na kampanię informacyjną wydał ponad 100 milionów dolarów, które pochodziły z dochodów radia i datków słuchaczy, którzy nierzadko oddawali majątki swojego życia i zwalniali się z pracy w oczekiwaniu na apokalipsę. 21 maja nic się nie wydarzyło, pieniądze ostatecznie przepadły, witryna internetowa radia została całkowicie zmieniona, a nauczanie zaktualizowane. Camping ostatecznie się ośmieszył, ale kolejne jego tłumaczenia były już ignorowane. Niecały miesiąc później trafił do szpitala z objawami udaru mózgu.

Zwyczajnie wyjątkowy rok 2012
Obecny rok był już traktowany dużo poważniej. Wisiała nad nami przede wszystkim rzekoma "przepowiednia Majów", która ponoć przewidywała koniec świata na dzień 21 grudnia 2012 r. Wizja apokalipsy doczekała się nawet niedawno ekranizacji - "2012". Dzień ten miał zapoczątkować globalne nieszczęścia. Skoro jednak czytacie ten artykuł, oznacza to, że nic złego się nie stało, a rok 2012 jest już za nami.



Wszystkiemu winny jest Kalendarz Majów, ale może bardziej jego nadinterpretacja. Oprócz zwykłego systemu kalendarzy, którym posługiwali się na co dzień, istniała również tzw. Długa Rachuba, który rozpoczęła się 13 sierpnia 3114 r. p.n.e. Data ta została przyjęta według korelacji Goodmana-Martineza-Thompsona, jednakże nie jest jedyną propozycją, tylko tą najpowszechniej przyjmowaną przez naukowców. Majowie zapisywali taką datę w specjalnym systemie pozycyjnym, składającym się z 5 członów. Największą jednostką Długiej Rachuby był Baktun, który jest odpowiednikiem 144 000 dni. Różnica dni pomiędzy domniemanym początkiem liczenia czasu przez Majów a 21 grudnia 2012 r. wynosi dokładnie 1 872 000, co stanowi dokładnie 13 Baktunów. Majowie zapisaliby tą datę w ten sposób: 13.0.0.0.0. Fanatycy i wielbiciele spiskowych teorii od razu dopatrzyli się owej trzynastki, jako symbolu pecha czy też jakiegoś nieszczęścia, kataklizmu. Faktem jest, że Majowie w swych pogańskich wierzeniach uważali liczbę 13 za magiczną, to jednak nowy Baktun nie wnosi nic nowego, poza liczeniem czasu od nowa, tak, jak i my niedawno po Nowym Roku zaczęliśmy liczyć miesiące od początku. Jakby tego wszystkiego było mało, to tylko wspomnę o reszcie rzekomych zagrożeń dla Ziemi w 2012 roku, takich jak nagłe przebiegunowanie Ziemi, zagrożenie ze strony tajemniczej planety X/Nibru, duża aktywność Słońca i wiele innych niestworzonych historii.

Życie po końcu świata
Jak wygląda świat po swoim "końcu"? Tak samo, nic się nie zmieniło. Zauważyłem tylko pewną zmianę: ze stron internetowych, które wróżyły rychłą zagładę nagle poznikały te wszystkie informacje, propagandowe filmiki z YouTube'a nagle stały się prywatne, a domeny apokaliptycznych witryn internetowych stały się nieaktywne. Nasuwa się jednocześnie pytanie: czy aby nie był to "kontrolowany koniec świata", czy ktoś nie chciał czasem na tym zarobić? Meksyk i kraje regionu przygotowały się na przyjęcie aż 2 milionów turystów, którzy chcieli uczestniczyć w zabawach i imprezach. W Rosji były szykowane bunkry i zestawy "na apokalipsę"...

Co dalej?
Co dalej... Na pewno kolejne "końce świata", kolejne zmyślone historie, by ciemny lud w nie uwierzył. Najbliższa okazja już w 2060 r., tą datę wyznaczył... Isaac Newton. :) Problem tkwi jednak w tym, że on sam nie wierzył w to, co mówił - przewidywał jedynie, że w tamtym czasie może nastąpić nowe otwarcie, nowe rozpoczęcie nowej ery. Nie miał absolutnie na myśli jakiegoś globalnego kataklizmu. Warto jednak już teraz, zawczasu przygotować się na kolejne pranie mózgu przez kolejne blisko 50 lat...

Podobał się artykuł? Myślę, że tak. :) Czekam na Twój komentarz poniżej. Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku i obserwuj mnie na X.
3
KOMENTARZE

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X  

3
KOMENTARZE



WYŚLIJ
E-MAILEM

WERSJA
DO DRUKU

SUBSKRYBUJ
KANAŁ RSS


BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
NA FACEBOOKU ORAZ X

Komentarze 

OD NAJSTARSZYCH  •  OD NAJNOWSZYCH
Czesław
05.01.2013, 09:41 #1
Koniec, no może nie świata, ale niedziałających ankiet .... :-))
Mój kalendarz też się skończył. Tyle, że 10 dni później. :-))
ODPOWIEDZ    NAPISZ NOWY
21.01.2013, 22:02 #2
hehe ile to ja jeszcze końców świata przetrwam ^^
ODPOWIEDZ    NAPISZ NOWY
15.02.2013, 09:08 #3
Jeszcze nie wszystko stracone - na dziś jest zapowiedziana nowa apokalipsa :) Także kupujmy popcorn :D Podobno blisko Ziemi na przelecieć jakaś planetoida...
ODPOWIEDZ    NAPISZ NOWY
Pasja. Każdy ma swoją